19 listopada 2015
Nauczyciel ociera się o wieczność. Nigdy nie można stwierdzić, gdzie kończy się jego wpływ.
(Henry Brooks Adams)
Nasze liceum w 2016 roku będzie obchodzić swoje stulecie. Oznacza to, że od wielu pokoleń nauczyciele starają się wychowywać młodzież i przygotowywać ją do dorosłego życia. Aby przywołać wspomnienia o tych, którzy odeszli, zorganizowano Zaduszki Literackie, na które zostali zaproszeni byli nauczyciele pracujący w naszej szkole. Zachęceni do refleksji na temat kolegów i uczniów oraz własnej pracy, snuli interesujące opowieści. Spotkanie zaczęło się jednak od Mszy Świętej w Kościele Świętej Katarzyny w intencji zmarłych nauczycieli i uczniów I Liceum Ogólnokształcącego. W szkolnej czytelni emerytowani nauczyciele, aktualni pracownicy oraz uczniowie obejrzeli prezentację na temat zmarłych pedagogów. Wspomnienia zaczęły się od ciepłych słów na temat polonistki Marii H., a potem słowami wspomnień przywoływano dawniejsze lata naszej szkoły.
Janina G. (biologia). Gdyby ktoś zadał mi pytanie: „Czy jeszcze raz chciałaby Pani zostać nauczycielką?”, to ja bez zastanowienia mówię: tak. W mojej rodzinie nie było żadnych tradycji nauczycielskich i może bym nie została nauczycielką, gdybym nie miała odpowiednich pedagogów w szkole średniej, którzy widzieli mnie w tym zawodzie. Szczególnie moja polonistka – Stanisława Kunowa. Jaka była moja nauczycielka języka polskiego? Nie miała urody, ale miała piękną osobowość, była wspaniałym człowiekiem i jeżeli miałabym kogoś uznać i czcić do końca, to właśnie Ją. Nie wiedziała, jak sobie uszyć płaszcz. Poszła do krawca i mówi: „Proszę Pana, przyniosłam Panu materiał. Niech Pan mi uszyje płaszcz. – Ale jak sobie Pani życzy ten płaszcz, jaki fason? -Proszę Pana, ja mogę Pana gramatycznie nauczyć pisać, poprawnie mówić, a Pan ma wiedzieć, jak uszyć płaszcz.” Była dla nas autorytetem, jak powiedziała: „Słuchajcie dziewczyny, od „więc” zdania się nie zaczyna, nigdy!”- to ja do dzisiaj to pamiętam. To właśnie ona w czwartej klasie (na najgorszej dla mnie lekcji – matematyce) przyniosła mi ankietę na studia i prosiła, żebym ją wypełniła. Wybrałam zawód nauczyciela i zrobiłabym to jeszcze raz.
Czego się wymaga od nauczyciela? Powinien mieć dużą wiedzę oraz talent do jej przekazywania. Musi mieć też dar wychowywania, a to oznacza, że musi kochać młodzież i pracę z nią. Musi również być pracowity i zdyscyplinowany. Nauczyciela ocenia się za to, jaką wiedzę oraz jakie wartości przekaże młodemu pokoleniu, a także jak mu ułatwi start w życie. Ważny jest talent pedagogiczny. Zobrazuję to przykładami. Pracował u nas kiedyś nauczyciel, który miał dwa fakultety z matematyki, wykładał pięknie, ale niezrozumiale dla uczniów. Po pół roku odszedł na uniwersytet w Lublinie. I był taki nauczyciel matematyki, który nie miał magisterium, ale tak tłumaczył, że nawet analfabeta zrozumiał. Tak więc magisterium jeszcze nic nie znaczy. Ukończenie studiów to dopiero pierwszy etap. Nauczycielstwo to zawód, który wymaga uczenia się przez całe życie. Jeśli uczeń ma dobrego nauczyciela, to jego start w życie jest łatwiejszy.
Adam K. (język rosyjski) Gdy przechodziłem na emeryturę i żegnałem się z kolegami, to mówiłem, że ja się spełniłem jako nauczyciel. Nie wiem, czy uczniowie to mogą potwierdzić. A teraz co zauważam? Dzisiaj naszym kolegom jest bardzo trudno, zresztą zawsze było trudno, ale teraz jest wyjątkowo ciężko uczyć. Świat dzisiaj jest jak wyścig szczurów, wszystko można zmierzyć, w liczbach przedstawić, ale gubi nam się nieraz tak zwane człowieczeństwo. Czy myśmy zadbali o ukształtowanie człowieczeństwa u naszych uczniów? Gdy patrzę na swoich uczniów, to o zdecydowanej większości mogę powiedzieć, że są dobrze przygotowani z człowieczeństwa. A to jest bardzo ważne! Bardzo miłe jest, gdy spotykamy naszych absolwentów na stanowiskach, z tytułami. Chciałbym tutaj przypomnieć naszego wychowanka – Zbyszka Małkowicza, który prowadzi Zespół Muzyki Sakralnej „Lumen”. We wrześniu byłem na Ogólnopolskim Kongresie Akcji Katolickiej w Krakowie zakończonym między innymi koncertem tegoż zespołu, który był bardzo serdecznie przyjęty przez publiczność. Było mi miło, że uczyłem Zbyszka, pogratulowałem mu oraz powiedziałem, że jestem z niego dumny. To na pewno cieszy, jeżeli widzimy ludzi wykształconych – nauczycieli, artystów, księży, czy lekarzy – i jeżeli się do nas przyznają, to nie jest źle.
Bardzo dużą rolę w naszej szkole zawsze odgrywali poloniści, bo różne uroczystości miały patriotyczny charakter i były mocno osadzone w historii. W prowadzenie zespołów artystycznych angażowali się też i inni nauczyciele. Mieliśmy zespół teatralny, zespół wokalno-muzyczny, taneczny, plastyczny, chór, kapelę, koło fotograficzne. Kiedyś występowaliśmy dla Węgrów z Debreczyna, którzy byli pełni podziwu dla nas. Zapytali mnie: „Czy wy jesteście Akademią Artystyczną?”. To było bardzo miłe!
Julia R. (język polski). Chciałabym w imieniu wszystkich nas – emerytów- podziękować za to spotkanie. Za zbudowanie mostu międzypokoleniowego. Dlatego jedną różę pragnęłabym przekazać dyrekcji i organizatorom, drugą różę – młodym nauczycielom, którzy pracują w tej szkole, a trzecią różę – młodzieży, która tak pięknie wszystko przygotowała. Na początku chciałabym sprostować pomyłkę – nie jestem autorką słów do szkolnego hymnu. Na korytarzu przy popiersiu Zamoyskiego jest podana błędna informacja.
Po drugie, chcę zauważyć, że szkoła lśni czystością – dzięki dyrekcji, nauczycielom i wszystkim pracownikom, którzy dbają o jej estetykę. Dawniej było inaczej. Przypominam sobie pewne humorystyczne zdarzenie związane ze stanem naszych sal lekcyjnych. Były piece kaflowe, a w podłodze zdarzały się dziury. I oto, co stało się pewnego razu na mojej lekcji polskiego. Omawiamy wiersz, nastrój jest poetycki, wreszcie słyszę tupot. Uczeń Kucharski pędzi w kąt, podnosi się i z miną zwycięzcy pokazuje małą myszkę. Co z nią zrobić? Dylemat! No więc uradziliśmy, że pójdzie ona do szuflady biurka, daliśmy jej skórkę od chleba. No i lekcja trwa dalej… Za parę minut Kucharski znów w kącie, niesie drugą myszkę. Za jakiś czas – trzecią mysz! Trzy myszki w szufladzie. Gdy dzwonek zadźwięczał, Kucharski wziął wszystkie myszki do siatki, nosi je po korytarzu i straszy koleżanki. Widzi to profesor Jan Kuna, historyk, dowcipniś, wspaniały człowiek. Mówi tak: „Kucharski, ja Ci coś poradzę, weź te wszystkie myszki, zanieś na Promyk, tam profesorka wybudowała sobie nowy domek”.
Chciałabym wspomnieć także o Marku Grechucie, którego uczyłam. Był bardzo porządnym człowiekiem, przed lekcjami służył jako ministrant do Mszy Świętej oraz pasjonował się poezją. I dzięki temu właśnie, że był człowiekiem wielkiej wiary, zdobył sławę.
Pragnę powiedzieć, że wspólnie z panem Adamem K., panem Jerzym Z. oraz Julianem M. prowadziliśmy trzy główne zespoły artystyczne. Pan Adam – zespół taneczny, pan Julian – chór. Dzięki nim szkoła była roztańczona i rozśpiewana. Ja prowadziłam zespół dramatyczny „Ad Astra”, w którym między innymi występował Marek Grechuta. Polonista przekazuje ważne słowa na lekcji, ale słowa usłyszane w teatrze mają szczególną wagę. Byłam i jestem pasjonatką teatru i w czasie swojej pracy w szkole wyreżyserowałam kilkanaście sztuk, przekazując treści patriotyczne, moralne i religijne. Kiedy spotykam absolwentów, to najczęściej wspominają właśnie teatr, który najbardziej związał ich ze szkołą. Myślę, że pasją każdego nauczyciela jest, by wychować dobrze młodzież, by być dla niej nie tylko dawcą wiedzy, ale również i wychowawcą. I dlatego, jeżeli spotykamy swoich byłych uczniów na wysokich stanowiskach, cieszymy się, a zwłaszcza jeżeli są dobrymi, uczciwymi ludźmi, bo to jest bardzo ważna sprawa.
Janina G. (biologia). Gdy się przyjmuje młodzież do pierwszych klas, to się jej nie zna. Zdarzają się klasy, które są wybitnie sympatyczne, a także zdolne. Ja miałam taką klasę – w całej grupie było chyba pięć trójek, a później – same czwórki i piątki. Bywa też taka klasa, w której dobierze się młodzież przypadkowo, a jest ona bardzo sympatyczna. Miałam kiedyś bardzo sympatyczną klasę, ale jednocześnie nieuczącą się. Pewnego razu moja uczennica powiedziała mi: „Pani, gdy mi stawia dwójkę, to się cieszy”. Chcę powiedzieć, że każda dwójka, którą postawiłam, znaczyła dla mnie klęskę, przegraną, tak jakbym dostała gola w bramkę. I gdy później owa dziewczyna została nauczycielką, spytałam ją: „I jak to jest, masz satysfakcję, że stawiasz dwójki? –Nie, ja się martwię” – odpowiedziała. Nigdy nie miałam żadnej przykrości, gdy postawiłam dwójkę, bo każdy wiedział, że postawiłam ją sprawiedliwie i nie w złości. Gdyby nawet mój największy wróg umiał, to nigdy bym mu nie postawiła dwójki dlatego, że go nie lubię, tylko postawiłabym mu taką ocenę, na jaką zasłużył.
(należy tu zauważyć, że niegdyś dwójka – wbrew pozorom – nie była oceną pozytywną)
Antoni K. (historia, łacina). Jest takie powiedzenie, że „historia jest nauczycielką życia” i to zapamiętajcie. Jan Zamoyski – twórca Zamościa oraz Akademii Zamojskiej, w której mieści się nasza szkoła, powiedział: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie młodzieży chowanie”. To jest bardzo ważne! I chyba teraz Zamoyski się cieszy, bo się spełnia jego pragnienie. Cieszy się, że młodzież jest dobra. Jest dumny z tego, że uczycie się w I Liceum. Pamiętajcie, że to Was zobowiązuje! Powołam się na mojego profesora łaciny z uczelni, który mówił tak: „Quidquid agis prudenter agas et respice finem”, czyli: „Cokolwiek czynisz, czyń roztropnie i patrz końca!” I ostatnie:: „Finis coronat opus”, czyli: „Koniec wieńczy dzieło!” Miejcie to zawsze na uwadze!
Teresa M. (język polski). Chciałabym wypowiedzieć się w imieniu tych, którzy dokonywali wyboru sercem, a nie jakąś kalkulacją, bo przecież zawód nauczyciela nie wiązał się z pieniędzmi czy profitami. Dlatego przyniosłam kartkę, którą kiedyś dostałam od uczniów. Nie pamiętam, w jakich to było latach i kto to napisał, ale myślę, że dla wszystkich nauczycieli będą to dobre słowa.
Na zakończenie chcielibyśmy, aby każdy z czytelników wyobraził sobie, ilu nauczycieli spotkał i spotka w swoim życiu oraz zastanowił się nad tym, ile dzięki temu zyskał lub zyska. Wszystkie kartkówki, sprawdziany i oceny mogą być docenione przez nas po jakimś czasie, więc czy warto się aż tak bardzo o nie denerwować ?
Kacper i Karol